Dzisiaj pierwsza notka o kulturze. Przetłumaczyłam dla was artykuł napisany przez jednego z bloggerów piszącego dla Korea.net
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
"Mój pierwszy szok kulturowy w Korei nadszedł w trakcie posiłku, który jadłem ze współpracownikami. Żyłem w tym kraju zaledwie kilka dni i dobrze się przystosowywałem. Miałem przygotowane przewodniki i czytałem, że Koreańczycy mają w zwyczaju dzielić się żywnością. Pomyślałem „Coś jak dzielimy się frytkami albo przekąskami”. Wiecie, jedzenie, które jemy rękoma. Ta kolacja uświadomiła mi jak bardzo się myliłem. Kiedy podawali nam zupę to jedna miska była dla ośmiu osób! Najwyraźniej źle zrozumiałem. Dzielenie się jedzeniem nie ograniczało się tylko do przekąsek, ale obejmowało jedzenie każdego rodzaju. Czułem się dziwnie kiedy moi koreańscy przyjaciele chcieli brać jedzenie z mojego miejsca. Musiałem docenić dzielenie się jedzeniem, które znaczyło, że można brać wszystko ze stołu, a nie ograniczać się tylko do jednego naczynia. To zmniejsza koszty i oszczędza czas, ponieważ nie trzeba czekać aż każdy oddzielnie dostanie swoją porcję. Nawet kiedy je się samemu, to idea dzielenia się jedzeniem nadal występują. W ostatnim tygodniu byłem w kawiarni i zamówiłem kawałek ciasta. Rozmawiałem ze znajomą kiedy czekałem w kolejce i bardzo się zaskoczyłem odbierając ciasto – oprócz mojego widelca, dostałem też drugi dodatkowy, na wypadek gdybym chciał się z kimś podzielić ciastem. Widząc to, zrobiłem to co każdy rozsądny człowiek i po cichu wymknąłem się, żeby znajoma nie zobaczyła tego widelca! Czego ludzie nie widzą to im nie zaszkodzi, prawda?
Po tym jak przyzwyczaiłem się już do dzielenia, zacząłem dostrzegać ten zwyczaj dosłownie wszędzie. Czy to prywatnie czy w miejscach publicznych. Każda przestrzeń publiczna jest wspólna. Chociaż czuję się przytłoczony w miejscach takich jak metro czy sklepy, gdzie jest pełno ludzi, to na przykład uwielbiam inne wspólne miejsca publiczne np. miejsce do spania. Uwielbiam być w centrum Seulu i relaksować się w publicznych łaźniach, spać na wspólnej podłodze razem z innymi ludźmi. Oczywiście są też i wady (chrapanie, patrzę na ciebie) ale nic nie może pobić tego uczucia wspólnoty. Po jednej, dwóch próbach, mogę spać wszędzie! Śpię w autobusach, pociągach, od czasu do czasu na podłodze gdy mamy jakąś grupową wycieczkę. Takie dzielenie przestrzeni jest dla mnie jak objawienie. To zabawne, tanie, wygodne i zaskakująco relaksujące. Można cieszyć się samotnością nawet w tłumie. Nigdy bym w to nie uwierzył, dopóki nie przyjechałem do Korei.
Zaskoczył mnie także sposób w jaki Koreańczycy dzielą się zadaniami. Zamiast nosić na zmianę ciężkie torby, przyjaciele łapią za jeden uchwyt i niosą je razem. Ten prosty sposób naprawdę mnie zaskoczył, nigdy wcześniej tego nie praktykowałem. Pary pchają wózek w marketach razem jedną ręką, żeby sobie ułatwić zadanie. Na drugi dzień zobaczyłem trzy kobiety w kawiarni. Jedna trzymała dziecko, które płakało, druga sprzątała rozsypane ciastka ze stołu, a trzecia grzała mleko w butelce. Spytałem się czy są siostrami. Odpowiedziały, że nie i tylko się przyjaźnią. Później na przemian nosiły dziecko i je kołysały. Nauczyłem się, że nawet najprostsze zadania w Korei mogą być dzielone na kilka osób i może to znacznie ułatwić prace i poprawić humor.
Wydaje się, że w Korei praca dla jednej osoby, zabawka czy zwykła rzecz może być dzielona dla kilku osób. Wszyscy widzimy jak nastolatkowie dzielą się słuchawkami, ale Koreańczycy poszli o krok dalej. Widziałem jak przyjaciele dzielili się książką a inni grali wspólnie na telefonie, szturchając się palcami. Wyglądało to bardzo śmiesznie i wydawało się o wiele zabawniejsze niż granie samemu. Ubraniami też się można dzielić, ale nie w taki sposób w jaki myślicie. W zimie często widać osoby, które są owinięte jednym szalikiem. Jeden szalik na dwie szyje. Może to brzmi dziwnie, ale to lepsze niż jedna osoba miałaby marznąć! Przyjaciele mogą nawet dzielić się parą rękawiczek. Każdy zakłada rękawiczkę po zewnętrznej stronie, a drugimi trzymają się wzajemnie żeby nie stracić ciepła. Czasem wszyscy dzielimy się parasolkami, ale miałem niezły ubaw, kiedy czterej z moich uczniów cisnęli się pod jeden parasol. Na pewno żaden z nich nie uniknął deszczu, ale nikt nie kłócił się o parasol i każdy trochę z niego skorzystał. Nawet mniej przygotowana grupa na deszcz potrafi się chronić wzajemnie gazetą albo kurtką. W metrze siedzenia także są dzielone. Przyjaciele w każdym wieku chichoczą razem i siedzą na siedzeniach innych. Jeśli jest tylko jedno miejsce, to wtedy osoba, która siedzi, bez problemu będzie trzymać torbę tego co stoi. Nawet jeśli te osoby widzą się po raz pierwszy w życiu. Widziałem ludzi, który podczas długich podróży częstowali się słodkościami zaczynając od suszonych kalmarów a kończąc na frytkach. Jeśli ktoś wybiera się na pieszą wycieczkę, to powinien zabrać jakieś przekąski, żeby się nimi podzielić.
Więc czy to kierowca taksówki, który pyta się czy może spróbować moich precli, czy to moi uczniowie, którzy częstują mnie słodyczami, albo picie napojów przez specjalną podwójną słomkę – to wszystko jest głęboko zakorzenione w koreańskiej kulturze. Nie warto z tym walczyć – im więcej się dzielisz, tym bardziej otworzysz się na ludzi, a potem będziesz się zastanawiać dlaczego nigdy tak nie robiłeś."
1 komentarze:
To enjoy good health, to bring true happiness to one's family, to bring peace to all, one must first discipline and control one's own mind.
Prześlij komentarz